sobota, 12 stycznia 2013

Dzisiaj katujemy plecy, barki i łapy.

  Witam wszystkich zapaleńców ostrego treningu. Dzisiejszy trening był mega ostry. Do tego stopnia, że o mały włos nie padłem przed jego końcem. Oto jego plan:

  1. Rwanie jedną ręką 3 x 10-5
  2. Wyciskanie na barki na maszynie tyłem 3 x 15-12 (wykorzystałem tutaj maszynę gdzie standardowo bardziej pracuje przedni i tylny akton mięśni  naramiennych z tą różnicą, że siadłem twarzą do oparcia- mocniejszy nacisk na środek i tył)
  3. Wiosłowanie sztangą podchwytem 3 x 20-12
  4. Wiosłowanie na maszynie chwytem neutralnym 3 x 15-12
  5. Uginanie ramion z hantlą na modlitewniku 3 x 15-10
  6. Uginanie ramion na wyciągu dolnym chwytem neutralnym 3 x 20-15
  7. Pompki na poręczach 3 x max
  8. Prostowanie ręki nad głową z hantlą 3 x 15-10
  9. Szrugsy 3 x 12
  10. Uderzanie młotem w oponę 2 x max
  11. Unoszenie nóg w zwisie 3 x max
Moje trening są ciężkie. Wielu z Was pewnie uważa, że są zbyt obszerne i zbyt męczące. Ja jednak uważam, że (patrząc po sobie) spokojnie daję radę i odczuwam rezultaty tego treningu. Najważniejsze- widzę efekty.

Za tydzień wrzucę zdjęcia mojej obecnej formy (albo jej braku) i opiszę parę istotnych kwestii.
Teraz chciałem napisać o pewnej sprawie, a mianowicie o genetyce. Odkąd pamiętam byłem duży. Nie tak jak teraz, nawet nie w połowie taki jak teraz. Mimo to miałem tendencję do nabierania masy, czy to tłuszczowej czy to mięśniowej. Po okresie 2 lat ćwiczeń na siłowni zauważyłem pewną tendencję ludzi z mojego środowiska:
-Kamil, znam się na tym sporcie. Znam Ciebie a Ty znasz mnie. Powiedz co bierzesz.
Normalnie mnie zamurowało. Ja, chłopak mający zaledwie 19 lat jest postrzegany przez osoby trenujące od wielu lat za tzw. koksa. Patrząc w lustro zastanawiałem się czy może Ci ludzie mają problemy z oczami. Jednak taką opinię słyszałem od wielu ludzi. Dopiero jakieś półtora roku temu, nawet później, uzmysłowił mi to mój kolega, instruktor, Łukasz:
-Masz dobrą genetykę stary. Dlaczego nie poćwiczysz i nie spróbujesz swoich sił w zawodach?
Chwile zastanowienia. Rzeczywiście, kiedy nie ćwiczyłem blisko 2 miesiące po operacji mostka powrót do formy zajął mi 2 tygodnie. Ba, nawet forma szła w górę jak szalona. W ciągu paru miesięcy moja waga osiągnęła pułap 105 kg przy 185cm wzrostu. Wiadomo, coś za coś. Problem z bieganiem, stawami i niektórymi czynnościami. To bolało.  Mimo to dało mi to do myślenia i podbudowało mnie to. Teraz ważę 100 kg i czuję się świetnie.
Przesłanie dla wszystkich ludzi ćwiczących: Nie napisałem tego artykułu po to żeby się pochwalić swoją genetyką. Chcę Wam powiedzieć jedno: Jeśli kiedykolwiek ktoś powie Wam, że sylwetka, którą wypracowaliście jest wynikiem jakiś gównianych środków to możecie być pewni, że macie dobrą genetykę. Jeśli jej nie macie, co z tego? Pracujcie ciężko i wytrwale a każdy z Was osiągnie niesamowite rezultaty.
Pozdrawiam, Kamil C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz